Tragedia, żeby sałata kosztowała tyle samo co
kiełbasa. Już od dwóch- trzech lat można zauważyć podwyżki, ale w tym roku cena
warzyw mnie zszokowała. Kalafior, fasolka szparagowa, sałata, nawet pietruszka.
Najgorsze jest to, że to nie wina rolników, oni nie
podnieśli tak cen (uwielbiam agrobiznes). To pośrednicy oraz dyskonty, a nawet
małe warzywniaki poszły tym tropem. Jest taka sprawa, jeżeli w sieciówkach coś
jest przeceniony o -70%-80% , nie łudźcie się –oni dalej mają ogromny zysk z
tej rzeczy. To samo jeżeli chodzi o warzywa powiedzmy w Lidlu. Jeżeli coś
przeceniają o 50% np. w tym tygodniu pomidory itp. To nadal mają ogromny zysk z
tych 3 zł /kg.
O rybach nawet wspominać nie będę, bo od lat nad tym
ubolewam (całe życie mieszkam nad morzem, gdy byłam dzieckiem jedliśmy bardzo
dużo ryb, teraz ceny są jak z kosmosu).
Wróciłam do planowania posiłków z kilkudniowym
wyprzedzeniem. Przez ostatnie trzy dni jadłam tylko i wyłącznie zupy. Nie robię
je na mięsie, są 100% wegetariańskie – zawsze jednak 70% zupy to same warzywa. Nie mówiąc o tym ile razy dziennie latałam siku -,-. Dosyć męczące to było, ale mam nadzieję, że choć trochę skurczył mi się żołądek.
Jadłam zupę wiśniową z makaronem. Dodaje się tam
odrobinę cukru. Później kalafiorową bez ziemniaków, a teraz barszcz ukraiński.
Wiecie, że puszka czerwonej fasoli ma trochę ponad
250 kcal? Zjadłam kilkanaście ziaren przy gotowaniu barszczu ukraińskiego i
byłam napchana na maxa.
Do tego arbuz, śliwki. Przez jakiś czas jadłam też
dużo orzechów, ale w końcu kaloryczność nie dawała mi spokoju. Czytałam
badania, w których testowali wpływ orzechów na wagę. Kilkadziesiąt osób jadło
przez kilka miesięcy orzechy, według kaloryczności powinni przytyć prawie 5,5
kg, a przytyli średnio 0,4 kg. Podobno orzechy to samo zdrowie. Zastanawiam
się, czy nie wrócić do tej przekąski.
Nie jestem jej fanką, jest zgrabna jak cholera.
Kendall Jenner.