piątek, 31 stycznia 2020

I taka moja historia. Tyle w temacie. :)


Wiem jak ciężko jest wytrzymać, dlatego założyłam tego bloga. Później poszłam do roboty i nie miałam czasu na nic. Cieszę się, że tu wróciłam, że czytam te blogi. Skoro wam się udaje, udaje się i mnie.  Śniło mi się, że oglądałam się w lustrze i nie mogłam wyjść z podziwu jak smukłe mam ramiona. Bez komentarza xD. Nie dziwię się , tyle o tym myślę każdego dnia.

 Boję się, że znowu sobie metabolizm zjebię jak parę lat temu. Jadłam 500 i mniej dziennie. Gdy przyjechałam na studia był to najgorszy rok mojego życia. Ludzie podli, co 3 miesiące zmieniałam stancję. Pod koniec 1 roku byłam w strasznym stanie psychicznym i wtedy zaczęłam normalnie jeść. Nie na maxa, normalnie. Moje ciało było tak wygłodzone po dwóch latach, że zaczęło nadmiernie magazynować tłuszcz. I się skończył dzień dziecka.
Gdy straciłam ciało, zaczęła się depresja. Zawaliłam inżynierkę. Doszłam do siebie psychicznie już dawno, tylko, zaczęły się imprezki, alkohol, fast food i inne pierdoletki. I siedzę z tą 6 z przodu, choć  już blisko mi do 59. ;) 

Chcę mieć wszystko, i ciało i imprezy. Aczkolwiek piwska nie pije, alkoholu 0 dopóki nie osiągnę celu. 

Dostałam lekcję, wrócę do mojej poprzedniej wagi ale zrobię to inaczej. Przede wszystkim kilka posiłków niskokalorycznych dziennie. Uczcie się na moich błędach.

I taka moja historia. Tyle w temacie. :)


 Na dole Antonina Petkovic. Ma włosy podobne do moich, dlatego nie mogę mieć krótkich włosów - bo bym miała szopę jak na ona ostatnim zdjęciu xD. Na 1 zdjęciu ma taką chustę zawiązaną na szyi, bardzo mi się to podoba z koszulką na ramiączkach.










wtorek, 28 stycznia 2020

Niedobór witamin, moja dieta.


Skończyła mi się gotówka, i będzie bida. Mam nadzieję, że jedzeniowa również. Najlepsza dieta to brak gotówki, wiem z doświadczenia ;).

W weekend postanowiłam jeść 500 kcal. Nie wyszło i nawet było gorzej niż normalnie. Ogólnie jestem pewna, że zawyżam bilanse. Na niektórych blogach laski piszą, że jadły w dzień schabowego albo naleśniki a bilas 700-900. xD  Trudno policzyć mi zupę, jest bez mięsa i kostki rosołowej - na przyprawach i warzywach. I tyle. Codziennie jem zupy i zawsze zawyżam ich kcal. Dla mnie to zawsze zbyt dużo, każdy posiłek to za dużo kalorii. Myślę, że to dlatego. To mój mózg.

Pierwszy miesiąc roku się kończy, nie wiem jak wasze bilanse, ale u mnie rewelacji nie ma. Stąd ta pusta lodówka.

Mam ochotę na różne rzeczy i już wiem, że brakuje mi witamin przez biedackiej diecie. Mam tak niską dietę, a wciąż liczę wszystko tak wysoko. Co chwilę mam ochotę na coś innego : ostre, słone, tłuste. W ciąży nie jestem na 100%. 

Piję dwa litry herbaty(i więcej, ale nie mniej) dziennie – mam półlitrowe kubły ceramiczne do piwa/ zabrałam wujkowi. Do tego dużo wody - to akurat wyniosłam z domu. Od dziecka pamiętam zgrzewki wody stojące w kuchni. Był to nawyk do tego stopnia, że babka moja śp. mi dokuczała, że wiecznie 'tą wodę chleję'. Suplementuję magnez z potasem, żelazo. 

Póki co muszę po prostu ignorować apetyt na różne potrawy.

Jakoś nie mogę zmusić się do jedzenia np. surowej marchewki. Ostatnio śniło mi się, że jadłam surową marchewkę i niesamowicie mnie zapchała. Wtf? xD Wolę gotowaną wersję, a taka mniej zapycha i szybciej się trawi. Kupiłam sobie pastę warzywną żeby w niej maczać kawałki marchewki, ale pasta się szybciej popsuła niż po nią sięgnęłam xD.  Zrobiłam zupę – kalafior, brukselka, fasolka szparagowa, włoszczyzna. Uwielbiam brukselkę.



Pracy nie przyjęłam, nie mają kasy fiskalnej i całą gotówkę musiałabym nosić przy sobie. Ceny mają wysokie, a jakbym zgubiła, podczas siusiu by mi wypadła, albo wystawała z kieszeni i ktoś mi zwinął? W przepasce od nich kieszeń nie ma. Znając moje szczęście za miesiąc roboty nic bym nie dostała, bo zgubiłabym z 3 razy swój dzienny utarg. Już znam swój fart. 

Dalej wysyłam CV. Wiem, że parę dni i mam pracę.



Mam laptopa bez wejścia CD, a mam pełno taśmy na spalanie tłuszczu. Nie obczaiłam, gdy kupowałam laptopa dwa lata temu.
 
Arrivederci, Roma.

Też takie smaki na jakieś żarcie? Może bierzecie witaminy i nie macie takich zachcianek? Możecie polecić jakieś dobre witaminy?


















środa, 22 stycznia 2020

Znienawidzone żarcie.


Ostatnio miałam ochoty na frytki.  Kiedyś miałam ochotę na coś tłustego, pokroiłam cukinie i zjadłam xD. Byłam zaskoczona, jak zaspokoiła mój głód, surowa. Jakoś wielką fanką jej nie jestem.

Zjadłam jedno kaki na śniadanie i mnie brzuch bolał z przejedzenia. Mam mega mały żołądeczek ;) Yeah! Jem mało, ale często. Wcześniej zrobiłam sobie 3 dni głodzenia, jadłam mega mega mało jak ledwo wytrzymywałam.

Gdy moja koleżanka była na Diecie Dabrowskiej jadła takie fryty z pieczonej marchewki, selera, buraka. Ktoś z was był na tej diecie? Jakoś nie mogłam się do tej diety przekonać. Pewnie przez brak wapnia w tej diecie.


Ostatnio nie mogę powiedzieć, żeby było zajebiście. Makaron, to moja słabość. Co z tego, że jem go mało, z warzywami. Nie przekraczam 1000 kalorii dziennie. Jak jem makaron mam wyrzuty sumienia.

Grejpfruty leżały w lodówce od Świąt, zmiksowałam je razem z tą białą skórą (podobno to właśnie ona ma najwięcej właściwości pro odchudzających, z resztą poczytajcie sobie o grejpfrutach)i dodałam cytryny. Mogłabym wycisnąć sok, ale czytałam, że ta skórka po zjedzeniu powoduje mniejsze łaknienie.. Wyszedł taki gęsty koktajl, który jadłam łyżeczką na śniadanie. Byłam z siebie dumna, smakowało mi (przez cytrynę xD). 

Macie jakieś jedzenie, które ciągle były w waszej diecie i wam zbrzydło? Takie, które jedliście zbyt często na diecie i nie możecie już na nie patrzeć. Ja tak mam z selerem naciowym, jadłam go z jogurtem jakieś 2 lata temu i od maratonu z nim go nie kupiłam i nie lubię. Nawet do zupy kapuścianej go nie dodałam. To samo woda z cytryną rano. W ciągu dnia nie ma problemu, ale jak mam zacząć tak dzień to mi się odechciewa.




Dodaję Nicole Richie, naczelną odchudzoną celebrytkę. Podobno żyła też na gumie do żucia, selerze naciowym (BLEH), nasionach słonecznika i sokach. Twierdziła też, że soki dostarczają jej wszystkich witamin i minerałów. Nie jest już od dawna na takiej diecie. Jest dosyć pilnowana przez bliskich, poza tym ma dwójkę dzieci - gdyby była na takiej diecie, raczej nie miałaby siły się nimi zajmować, jest też bardzo aktywna fizycznie. Co więcej na zdjęciach poniżej (2006r.) jest o wiele chudsza, niż ze zdjęc z 2018-2019-2020. 














:)

Przytyłam, pokłóciłam się z szefem i straciłam pracę po półtora miesiąca - dwa razy doprowadził mnie dupek Francuz do płaczu. Już wróciłam n...