środa, 8 stycznia 2020

Ogarnij się!!


Matka wyjechała. Nie to, że się cieszę, ale mogę wrócić do diety.
Kupiłam sobie stepa, 50 zł w Lidlu. Wróciłam też do jogi. Maty do jogi na Święta nie wzięłam, więc znów będę mieć zakwasy.  


Robiłam zakupy na niedzielę i Trzech Króli i prawie nakupywałam żarcia, którego nie powinnam jeść. Zaczęło się, że zabrakło brokułów do zupy. Jakie to głupie, nie ma jednego – zamiast wziąć np. kalafior zaczęłam oglądać chipsy. „225 g, 470 kacl w 100g; nie no od razu wpieprzysz całą paczkę”. Odłożyłam.

Idę dalej, spaghetti. Jadłam w listopadzie. Mam ochotę na makaron ze szpinakiem, ale bolonese też może być. Przez myśl przeszła lasagne.. I nie będę już tu pisać, ale kolejne wizje żarcia przede mną. Nie kupiłam nic, trzymałam się listy, w domu jeszcze trochę mną miotało.

W końcu zjadłam dwie łyżki miodu, i na tym się skończyło. Był tak słodki że odechciało mi się żreć. Było blisko, bardzo. Przez to byłam 15 minut dłużej w sklepie, bo się szwędałam między alejkami… Brak słów! To było zaledwie 4 dni po Nowym Roku!!
Widomo już, że szedł napad, więc kupiłam sobie wczoraj szampana i wypiłam ze współlokatorką. Zjadłam według planu. Stres opanowany. Miło jest wypić szampana, waga idzie mozolnie w dół. Nie oszukuje się, im bliżej będzie mojego wymarzonego 48 tym będzie ciężej. Liczę, że do wiosny się uda. ;)

Czuję wieczny głód i planuje sobie posiłki z wyprzedzeniem, żeby zminimalizować możliwość napadu. Ciekawe ile wytrzymam.

Dostałam pracę z franczyznowej restauracji, zdrowego żarcia tam nie mają, ale kasa będzie dobra. O ile zdam za tydzień test z menu, bo za taką kase chcą pełnej profeski. Kupiłam już ciuchy do pracy, dlatego się stresuje. Potrzebuje hajsu. Warzywa i ryby drogie jak cholera, a mieszkam nad Morzem!


Oglądałam ostatnio program o grubasach, a właściwie o otyłości wśród dzieci w Polsce. Coraz więcej dzieciaków jest grubych, to widać na ulicach. Nawet w centrach handlowych, spasione rodziny to już norma. Jak można tak krzywdzić własne dziecko? Oglądałam to z mamą i byłyśmy przerażone. Dziewczynka lat 12 ważąca ponad 100 kg!   








7 komentarzy:

  1. Tak, konsekwencja jest najważniejsza. Czasami same sobie musimy dać mentalnego plaskacza i uświadomić sobie co właściwie robimy. Ja na dłuższą metę nie potrafię planować posiłków, dlatego staram się nie trzymać w domu niczego "zakazanego". Co do otyłych dzieciaków - moim zdaniem wszystkiemu winien jest cukier i otoczenie dzieciaka, które od najmłodszych lat wpycha mu do gardła gówniane żarcie. Ludzie są skrajnie nieodpowiedzialni i krótkowzroczni. Czasami na pobudkę jest już za późno...
    Gratuluję znalezienia pracy!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie niestety takie przechadzki między alejkami, kończyły się koszykiem wypełnionym po brzegi niezdrowym shitem. Także good job.

    OdpowiedzUsuń
  3. Udało Ci sie powstrzymać, gratulacje:) Niezły patent z tym miodem, można się zasłodzić. Myślę, że dzieci z otyłością to po prostu błędy wychowawcze rodziców typu nie odmówię mojemu dziecku. Szkoda, ze ludzie w ten sposób kompensują swoje problemy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dobrze ze sie powstrzymalas , to juz swiadczy o duzej sile i motywacji 💗

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że po Ci się powstrzymać, gratulacje :) Www.koktajlowasdream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszędzie reklamujesz swojego bloga, przestań! jak wchodzi się na cb go widać.. przesada.

      Usuń
    2. Odpowiem Ci tutaj pomimo, że zrobiłam to też na swoim blogu. Dobrze, nie będę adresu pisać na Twoim blogu jeśli Ci to przeszkadza. Mi jest wygodniej jak ktoś mi wpisze swój adres, bo nie wszystkich mam w linkach, a wchodzenie przez profil blogera mnie wkurza, otwieranie tysiąca kart. Niefortunnie uznałam, że inni tez tak mogą mieć. Jeśli komuś jeszcze to przeszkadza to proszę mnie zwyczajnie poinformowac, a nie drzec mordę (ile wykrzyknikow dałaś?) u mnie na blogu.
      I nie chodzi o 'reklame', bo zbyt długo jestem w świecie motylkow żeby czuć potrzebę 'reklamowania sie'. Jesteśmy jedną społecznością i chodzi zwyczajnie o to co jest wygodne a co nie.

      Usuń

:)

Przytyłam, pokłóciłam się z szefem i straciłam pracę po półtora miesiąca - dwa razy doprowadził mnie dupek Francuz do płaczu. Już wróciłam n...