środa, 25 listopada 2020

:)

Przytyłam, pokłóciłam się z szefem i straciłam pracę po półtora miesiąca - dwa razy doprowadził mnie dupek Francuz do płaczu. Już wróciłam na dobry tor, ale póki co muszę przycisnąć mocno pasa. Pieniężnie jestem na dnie pod metrem mułu, bez pracy i z ogromną presją bo w tym roku się bronię. Wciąż nie mam laptopa.  Po waszych blogach widzę, że na was koronaworus też odcisnął piętno. 3majcie się. Niedługo się odezwę : ).           

sobota, 25 lipca 2020

3 dni na zupach



Tragedia, żeby sałata kosztowała tyle samo co kiełbasa. Już od dwóch- trzech lat można zauważyć podwyżki, ale w tym roku cena warzyw mnie zszokowała. Kalafior, fasolka szparagowa, sałata, nawet pietruszka. 

Najgorsze jest to, że to nie wina rolników, oni nie podnieśli tak cen (uwielbiam agrobiznes). To pośrednicy oraz dyskonty, a nawet małe warzywniaki poszły tym tropem. Jest taka sprawa, jeżeli w sieciówkach coś jest przeceniony o -70%-80% , nie łudźcie się –oni dalej mają ogromny zysk z tej rzeczy. To samo jeżeli chodzi o warzywa powiedzmy w Lidlu. Jeżeli coś przeceniają o 50% np. w tym tygodniu pomidory itp. To nadal mają ogromny zysk z tych 3 zł /kg. 

O rybach nawet wspominać nie będę, bo od lat nad tym ubolewam (całe życie mieszkam nad morzem, gdy byłam dzieckiem jedliśmy bardzo dużo ryb, teraz ceny są jak z kosmosu). 




Wróciłam do planowania posiłków z kilkudniowym wyprzedzeniem. Przez ostatnie trzy dni jadłam tylko i wyłącznie zupy. Nie robię je na mięsie, są 100% wegetariańskie – zawsze jednak 70% zupy to same warzywa. Nie mówiąc o tym ile razy dziennie latałam siku -,-. Dosyć męczące to było, ale mam nadzieję, że choć trochę skurczył mi się żołądek.

Jadłam zupę wiśniową z makaronem. Dodaje się tam odrobinę cukru. Później kalafiorową bez ziemniaków, a teraz barszcz ukraiński. 

Wiecie, że puszka czerwonej fasoli ma trochę ponad 250 kcal? Zjadłam kilkanaście ziaren przy gotowaniu barszczu ukraińskiego i byłam napchana na maxa. 

Do tego arbuz, śliwki. Przez jakiś czas jadłam też dużo orzechów, ale w końcu kaloryczność nie dawała mi spokoju. Czytałam badania, w których testowali wpływ orzechów na wagę. Kilkadziesiąt osób jadło przez kilka miesięcy orzechy, według kaloryczności powinni przytyć prawie 5,5 kg, a przytyli średnio 0,4 kg. Podobno orzechy to samo zdrowie. Zastanawiam się, czy nie wrócić do tej przekąski. 
 



Nie jestem jej fanką, jest zgrabna jak cholera. Kendall Jenner. 












niedziela, 19 lipca 2020

Powrót, plus dwa kilo.



Dawno mnie nie było, okres mega słaby. Wciąż nie mogę znaleźć stażu.  Pdwa kilo.

Kiedyś myślałam, że najlepszą dietą jest brak kasy. Teraz jednak myślę, że najlepsza dieta kosztuje krocie ;). Z drugiej strony głodówka jest tania.

Jako bezrobotna siedzę na plaży, kąpię się w morzu i czytam Terry’ego Prachetta. Nie szukam pracy dorywczej, bo nie chcę popracować tydzień – dwa a później odchodzić. Z drugiej strony chyba jednak to zrobię.

Jeżeli szukacie czegoś na opalanie polecam coś co moja rodzina stosuje ponad 15 lat – krem z masłem kakaowym Queen Helene. Nigdy nie dzielę się swoimi kosmetycznymi tajemnicami, ale jak chcecie się szybko opalić na brązowo i przy tym chronić skórę przed słońcem to polecam. Efekt powala tak jak cena – 50 zł. 

Spędziłam trzy tygodnie w domu rodzinnym i ciężko mi się przestawić na tryb głodówki, choć udało mi się tam przez dwa dni nie wziąć niczego do ust z wyjątkiem odrobiny truskawek. Chodziłam po znajomych i kłamałam, że już jadłam.
Ciężko jest wracać po rozpuście. Nie aż takiej, ale jadłam normalne obiady. Rozepchałam żołądek na 100%.

Dlatego potrzebuje waszych blogów chyba jak nigdy.

poniedziałek, 1 czerwca 2020

Komputer w naprawie

Zalałam komputer, trzy tyg temu. Tydzień później telefon wpadł mi do toalety, też w naprawie. Brak słów i plus dwa kilo. 

Jak dostanę komputer z powrotem napiszę więcej. Pòki co trzymajcie wciuki żeby pech się skończył, bo moje wydatki już są ponad limitem przez te zalania xD.

3macie się chudo. 

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

2 tyg bez alkoholu

Dwa tygodnie bez alkoholu. Czy waga szybciej leci, nie. Aczkolwiek poczekam jeszcze trochę żeby ocenić.

Na prawdę nie mam ochoty się uczyć już mnie szlag trafia. Do tego bardzo, bardzo dużo śpię. Jestem wykończona, nie podoba mi się to. Byłam podziębiona, przewiało mnie, nie założyłam szalika i chodziłam z odsłoniętą szyją i dekoltem. Trochę kichałam, miałam temperaturę lekko poniżej normy.

25.04. miałam mały cheat day. Odkąd w ogóle nie tykam alkoholu codziennie mam koszmary, kilka różnych jednej nocy. Normalnie nie miałam snów gdy wypiłam kilka kieliszków wina. Tego dnia wstałam lewą nogą, mój współlokator miał imieniny. Miałam z nim iść po tort, zapomniałam o wszystkim, nafukałam na niego z rana. No wstyd, było mi tak głupio. Zjadłam kawełek tortu kawowego, a później dwie gałki lodów. Normalnie nie tykam słodyczy. Miałam wkur*a i po prostu potrzebowałam zrobić sobie dobrze. Rzadko, bardzo rzadko jestem aż w takim stanie. Muszę zacząć biegać, bo mnie chyba po prostu nosi.

Jeśli chodzi o sen, nie wiem czy słyszeliście o dokumencie Upadek Kabały. O milionerach/ miliarderach zamieszanych w pedofilie ale i nie tylko. Ogólnie już dawno o tym słyszałam, o tym że za kasę można... dużo. Możecie sobie to obejrzeć tutaj z polskimi napisami. Początek filmu jest o czymś innym, ale też ile można zrobić mając kupe kasy.

No właśnie ta tematyka mi się śniła.



Wiosna, już prawie maj. Młode ziemniaki i warzywa się zaczęły. Kupiłam małe polskie pomidory. Przepyszne. Pokroiłam, do tego pół cebuli, jogurt naturalny i sól. Pomieszałam i zjadłam z 1 bułką ciemną. Niestety kupiłam pieczywo.

Kupiłam też arbuza w Piotrze i Pawle, a właściwie to już Spar (wykupili ich). Tam go chociaż kroją na części. Jestem ciekawa jak się ten sklep zmieni, bo jest to mój ulubiony.

Zrobiłam też szczawiową ze świeżego szczawiu. Zabieliłam jogurtem naturalnym. Ostatnio jem dużo jajek. Na długo mnie nasycają. To prawda z porządnym śniadaniem, zjem  i mam spokój do 15. Coś w tym jest, że porządne śniadanie to podstawa, zamiast serka wiejskiego.

Jeszcze w tym roku jadłam małe śniadania, przede wszystkim właśnie nabiał, jogurty itd. Daleko na tym nie jechałam. Chyba jajka na śniadanie zagoszczą u mnie na stałe.






Mary Kate Olsen (wiecie, że miała E.D? ;)








czwartek, 23 kwietnia 2020

burczenie w brzuchu

Mam swoje ciuchy jak wazylam 48 kg w wielkim czarnym worku. Jak chowalam zimowe kurtki i buty to wyjełam ten worek i szlag mnie trafił. To najwieksza motywacja ale i wku*w.


Co do poprzedniej notki, w Święta dałam radę, ale przed nie było tak kolorowo. Piszę o tym dopiero teraz, bo mi się to po prostu przypomniało. Było to pod koniec marca. W dwa dni wpieprzyłam całego kurczaka z rożna z bułkami. To mój największy wstyd, prawda jest taka, że to był po prostu dwudniowy napad.

Nie mówiąc o tych butelkach wina, które wydoiłam gdy zaczynano ostrzegać by nie wychodzić z domu.

Staram się tutaj raczej pozytywnie pisać, ale każdy z nas wie jaka to harówka. Każdego dnia wyrzeczenia mimo różnych zachcianek. Burczenie w brzuchu.  Zły humor i wkurw. Wiecznie szukanie niskokalorycznych przepisów.

Dlatego nie stosuję czasowego rygoru. Czasem wstaję i od razu chce mi się jeść, a czasnem mijają trzy godziny (i wypijam dwie kawki) zanim zjem śniadanie. Dzień wcześniej sobie planuję co zjem, a w jakiej porze to zależy ode mnie. To właśnie pomaga mi unikać napadów, planowanie, wyliczanie. Lista zakupów. Ja mam łatwiej, bo mieszkam ze współlokatorami. Nikt mnie nie pilnuje, nie ma obiadków, koło dupy im lata co jem. Nie kusi mnie ich żarcie, bo to straszni mięsożercy są. Jakieś kiełbasy i parówy to nie mój klimat.





Jeśli chodzi o jedzenie, to zrobiłam tą pomidorową jednak z ryżem.  Zupy robię na Vegecie, żadnych kostek rosołowych ani mięsa. Normalnie w wodzie z liśćmi laurowymi i zielem angielskim gotuję włoszczyznę. Zawsze wrzucam multum warzyw do zupy, od groma. Kupuję je osobno a nie razem w paczce. Por, seler, pietruszki i marchewki. Gdy są miękkie dodaję Vegetę(jedna łyżka stołowa, nie więcej) i koncentrat pomidorowy.

Na talerzu dodaję chillie albo pieprz, czuję ostry smak i pomidory. xD No i warzywa.

Uwielbiam na śniadanie jajka na twardo. Kupuję małe. Gotuję dwa, kładę połówkę na liściu sałaty i dodaję odrobinę chrzanu, zawijam w sałatę i jem. Zapycha mnie to totalnie a tylko 200 kcal.

Ostatnio jak mi się zachciało żreć na noc to wzięłam ogórka , normalnego i zaczełam wpieprzać. No i galaretka. Przeważnie jem większy posiłek tak 3 godziny przed snem, ale wtedy nie zjadłam i mnie ssało. Mam problem z jedzeniem na wieczór, bo bardzo głodna nie zasnę, za to lekko głodna już tak.

Chyba poeksperymentuje z grochem. 100g ma mniej niz 100 kcal. Soczewica ma trochę więcej w 100 g, ale chyba zacznę robić z nimi jakieś dania jednogarnkowe z warzywami. Coś pomyślę, ale zanim cokolwiek tu wrzucę to minie trochę czasu, bo jakoś śinka mi nie cieknie na myśl o tym. xD

Napiszcie mi co jecie, jakieś niskokaloryczne przepisy albo jakieś niskokaloryczne super food, bo inaczej serio będę musiała nauczyć się gotować groch i soczewicę xD.







Mary Kate Olsen






sobota, 18 kwietnia 2020

Wow.

Nie było mnie miesiąc, szok. Mam zajęcia online, korki z matmy. Powinnam się uczyć ang. zawodowego ale zamiast tego oglądam Kiepskich xD. Uwielbiam Paździochową.


Jeśli chodzi o dietę, to jadłam dużo truskawek (10 zł za kg) i buraków (2,5 za kg). Kupuję kilo buraków, nie obieram. Każdego osobno pakuje w folię i do piekarnika, 200 stopni na godzinę. Zależy od wielkości, jak są małe to na 45 minut. Dźgasz nożem i sprawdzasz, jeżeli wchodzi głęboko jak w masło to są dobre. Później wyciągam i jem, a część trę, dodaję ocet jabłkowy i dużo pieprzu. Ogólnie polecam normalny ocet, bo jabłkowy nie smakuje dobrze. Albo raczej mi totalnie zbrzydł.

Jest taka opinia, że ocet jabłkowy pomaga na odchudzanie. Czy ja wiem. Jest po prostu zdrowy i dobry na wątrobę(jak ją oczyszczasz to m.in octem jabłkowym). Na pewno po occie nie chce się tak żreć w ciągu dnia, możecie o tym poczytać więcej tutaj  -link. Ogólnie jak już go piję to na czczo, albo dodaję do czegoś. Zawsze go mam w kuchni, ale nie piję już często bo po prostu mi zbrzydł tak jak cytryna z ciepłą wodą na czczo.


Ostatnio wog nie mam apetytu. Czuję głód, ale nie mam ochoty na nic. Może dlatego, że nie lubię gotować i jak o tym myślę to mi się odechciewa.

A tak, to standardowo: zielone oliwki (prawie codziennie 100 g -150 kcal), pomidor z solą, ogórki kiszone(dużo ogórków kiszonych xD). Ostatnio też pomarańcze, no i te truskawki i buraki. Zero mięsa, suplementuje żelazo dalej.

Obiad to zwykle 1 x jajko sadzone, dwa ziemniaki, sałata z jogurtem naturalnym albo pomidor z jogurtem naturalnym. Albo ziemniaki i buraki tarte lub warzywa na patelnie (francuskie, greckie, ogólnie zawsze jakieś bez ziemniaków) z Hortexa albo Biedry.



Moja cała rodzina mieszka za granicą, także to drugie z kolei Święta które spędzam sama. Nie jesteśmy religijni, w wieku lat 13 wypisałam się z religii. Jestem wierząca, modlę się, pare razy w miesiącu chodzę do kościoła. Moja matka jest za to ateistką.

Także nie było obżarstwa, największy grzech to sałatka warzywna i naleśniki. I tyle, nic więcej. I tak nie byłam z siebie zadowolona.

Jeśli chodzi o wagę, to siedzenie w domu wcale nie pomaga. I tak wychodzę na spacery marszem, zakupy itd. Idzie powoli w dół, wydaje mi się, że do czerwca mogę mieć poniżej 53 jeżeli dalej będzie tak szło, nie chcę sobie zjebać metabolizmu znowu. Mimo to, ostatnio było 550 kcal, innym razem 750. Nie chcę zapeszać.

Trzymam się z daleka od alkoholu, choć mam ochotę ukoić nerwy bo bardzo martwię się sesją. To jednak nie zmienia faktu, że nie ma wińska. Strasznie się nudzę, tragedia.


W przyszłym tyg. zrobię pomidorową. Makaronu nie jem, pewnie z ryżem(dla mnie to puste kalorie, myślicie że jak zastąpię ją kaszą to będzie lepiej?) Mam ochotę na arbuza, ale nie kroją w sklepach z powodu pandemii. Trzeba kupić całego, a przecież nie zjem 4 kg bo mi obrzydnie. Myślę też o galaretce, jeden kubek 250 ml - 125 kcal. Jak mnie na noc zassie to może być ok, lodowata, organizm będzie musiał spalić więcej kalorii by podgrzać. Teraz na noc jem ogórki kiszone albo oliwki.




Stella Maxwell







czwartek, 19 marca 2020

Okres.

Mam ochotę na tłuste żarcie. Okres mnie wykańcza. Do tego to siedzenie w domu. I tak wychodzę na spacery, żeby troszkę ruszyć dupkę.

Jeżeli uda mi się przetrzymać okres bez ani jednego ustępstwa będę w szoku. Przeważnie coś mi nie wychodzi typu drinki albo mięso.

Muszę kupić mrożonki: fasolę szparagową, warzywa na patelnie.

Póki co fukcjonuję na warzywach, nabiale i zupie ogórkowej.

3majcie za mnie kciuki, może macie jakieś inspiracje niskokaloryczne?


Stella Maxwell







czwartek, 12 marca 2020

Jarmuż.

Zamknęli uczelnie. Załatwiam sobie staż od końca lutego, ale wątpię czy przy tym zamieszaniu wezmą kogoś. Pewnie odczekają jakiś czas. Staż załatwiam sobie przez uczelnie, a skoro je zamykają do 25.03 to zacznę sobie jakiejś roboty szukać. Przecież nie będę siedzieć dwa tygodnie na dupie w domu. Jakieś zapasy chyba zrobię. Wcześniej miałam do tego negatywne podejście, teraz mam ambiwalentne.

Z jedzeniem w rodzinnym domu szło tak pół na pół. Tutaj nie mam możliwości zjedzenia np. gołąbków, bo nie kupuje gotowców. Był dzień że zjadłam tylko dwa talerze zupy, ale był też że zjadłam gołąbki.

Jestem na takiej grupie na fb w moim mieście i tam można się wymieniać żarciem albo oddać. Ostatnio wymieniłam się na ponad kilo jarmużu. Dodałam pomidory w puszce, chillie i na to jajko sadzone.

W marcu alkohol tylko 1x, bilanse mi przekraczały 1000 kcal. Szkoda słów, najgorzej jak mam uczelnie 8-18. Za to mama powiedziała, że mi nogi wyszczuplały. Wracam do 1000 i mniej kcal codzienności.


Georgia Jagger, pod nią YSL kampanie.








czwartek, 5 marca 2020

Obraziłam się na siebie.

Świetna pogoda, aż się jeść odechciewa. Czekam na tą 5 z przodu na wadze. Naprawdę już niewiele brakuje. Przez alkohol wszystko, ale zrozumiałam, że jeżeli nie rzucę na dobre będzie mi to tak szło jak w styczniu i lutym. Obraziłam się na siebie. Czuję się lepiej psychicznie, nie pamiętam kiedy ostatnio włączyłam rano MTV i tańczyłam do muzyki zaczynając dzień. Dawno temu, a kiedyś robiłam to codziennie.

Jutro jadę do domu. Zobaczymy jak to będzie.




Lexi Boling









środa, 26 lutego 2020

Kiwi

Tłusty czwartek - nie zjadłam pączka. Byłam tak przygnębiona napadem(w poprzedniej notce o nim pisałam, chodzi o tamten xD), że się zawzięłam. Chodziło za mną, ale jak znów później mam jęczeć do siebie to dziękuję. Za to piłam.


Mam tutaj taki fajny warzywniak z mega dobrymi cenami. Nie wiem w jakiej hurtownii się zaopatrują, ale jest po prostu to mój ulubiony sklep. Koszyk kiwi - 4 zł. Kiwi nie były idealne, okrągłe. W różnych kształtach, niektóre spłaszczone. Wiecie jak to w supermarketach - każdy owoc i warzywo muszą być idealne. Niektóre były w kształcie serca, inne wyglądały jak kotlety mielone. Najmniejsze miało 74g, największe 94g. Czyli naprawdę duże. W taki sposób za 8 zł kupiłam 22szt. kiwi. Trzy dziennie, ok. 150 kcal.

Kupiłam tam jajka przepiórczę za 2,49 sztuk 18. Jak Boga kocham, nie skumałam że są hodowli klatkowej. Dopiero jak zaczęłam oglądać dokładniej opakowanie w domu to zauważyłam. Choć szczerze mówiąc, powinno mi zaskoczyć. Polecane są dla osób które nie jedzą mięsa (mają dużo białka tak potrzebnego na diecie wegetariańskiej).

Miałam już nic nie kupywać, normalne jajka leżą z półtora tygodnia w lodówce ani jednego nie zjadłam.

Kończy się luty. Ja dalej nie umiałam zrezygnować z alkoholu. W marcu odwiedza mnie moja matka, także będzie zero alkoholu. Zobaczymy jak będzie z jedzeniem. Moja mama dobrze gotuje - z resztą pewnie jak wszystkie mamy, mają lata doświadczenia i gotują z miłością dla swoich dzieci. Napiszę wam co zjadłam i ile. Będę pod stałą obserwacją. Jej to nie przeszkadza, że się odchudzam. Jakbym cały dzień jadła sałatę to by była zadowolona. Za to, kiedy ważyłam 48 kg to jęczała, że za mało. Obie zdajemy sobie sprawę, że chude i atrakcyjne kobiety mają w życiu łatwiej.


3majcie kciuki bo będzie ciężko.



Kaia Gerber








:)

Przytyłam, pokłóciłam się z szefem i straciłam pracę po półtora miesiąca - dwa razy doprowadził mnie dupek Francuz do płaczu. Już wróciłam n...