Miałam napad. Nie chcę tego zganiać na okres. Tak wog to mam założoną hormonalną spiralę antykoncepcyjną, w czerwcu miną dwa lata. Zastanawiam się, czy przez nią tak wolno lecę z wagi - w końcu jest hormonalna a nie miedziana. Więcej ma plusów niż minusów w moim przypadku. Po zdjęciu zrobię sobie parę miesięcy przerwy i zobaczymy jak to będzie wyglądać, albo się wkurzę i zdejmę ją wcześniej.
Co do tego mojego kochanka, odezwał się do mnie. To, że przestaliśmy się spotykać to była moja wina. Powinnam go przeprosić, ale odwróciłam kota ogonem i już jest ok. xD
Do diety jogurtowej dołączyłam sporo ryb, jadłam je codziennie przed napadem. W międzyczasie sałata, pomidor i kilka oliwek -każdego dnia. Do tej sałatki dodaję albo nabiał, albo łososia wędzonego. Oczywiście mam wagę kuchenną od lat i wszystko ważę i liczę. Ostatnio pisałam, że chyba zawyżam bilanse więc zaczęłam wszystko ważyć po 2 razy.
Wygrałam w totka 40 zł, więc miałam na łososia wędzonego. W Piotrze i Pawle 200g kosztuje 13 zł, normalnie kosztuje 11-13 zł za 100g. Ten który kupiłam to małe płaty, dlatego był tańszy. Oglądałam taki dokument o m.in. łososiu wędzonym (uwielbiam dokumenty, to mój ulubiony rodzaj filmów). Całe płaty cieniutko kroi maszyna ścinająca je prosto, a jeżeli ukroi małe kawałki (zwykle pierwsze krojenia płata, bo łosoś w środkowej części jest najgrubszy ale i częsci przy samej skórze) to przeważnie właśnie pakują je razem jako łososia sałatkowego. Musi być różowy! Jeżeli jest różowy z brązowymi kawałkami nie bierzcie takiego. Te kawałki to tłuste części przy samej skórze, które są dwa razy bardziej kaloryczne niż różowe kawałki. TU macie przykład jak to wygląda.
Wog jeżeli chodzi o ryby to polecam. Nawet sardynki w puszcze - są to ryby morskie. Mają dużo jodu tak bardzo ważnego dla tarczycy (działa stymulująco na przemianę materii). Powietrze na pomorzu jest bogate w jod, osoby mieszkające na południu nie mają niestety takiej przyjemności.
Zrobiłam ogórkową na wołowinie. Normalnie wrzucałam kucharek, ale zauważyłam że jest za dużo soli w mojej diecie. Ogórki kiszone, codzienne jedzenie oliwek (opłukuje je z tego powodu), łosoś wędzony. Kostek rosołowych wog nie używam z powodu oleju palmowego.
A, miałam napisać co kupiłam. Zamówiłam 3 puszki karczochów w zalewie, bo wszędzie szukałam i były tylko w oliwie. Są świetne na odchudzanie, jak pracowałam w pizzeri rok temu to była pizza z karczochami. Zakochałam się w nich, posmakowały mi -wtedy zjadłam je po raz pierwszy. Kupiłam też papier ryżowy żeby sobie robić takie warzywne sajgonki - sałata, papryka, ogórek, marchewka, pomidor, może ryby trochę. Jeden papier ok. 30 kcal.
Staram się nie jeść byle czego, naprawdę. No i tempeh, jako urozmaicenie do sałatki. Też ma dużo kwasów OMEGA 3, a ostatnio bardzo mi na nich zależy odkąd się więcej o nich dowiedziałam.
Trochę się wykosztowałam, ale do końca miesiąca nie muszę robić większych zakupów.
Co do tego mojego kochanka, odezwał się do mnie. To, że przestaliśmy się spotykać to była moja wina. Powinnam go przeprosić, ale odwróciłam kota ogonem i już jest ok. xD
Do diety jogurtowej dołączyłam sporo ryb, jadłam je codziennie przed napadem. W międzyczasie sałata, pomidor i kilka oliwek -każdego dnia. Do tej sałatki dodaję albo nabiał, albo łososia wędzonego. Oczywiście mam wagę kuchenną od lat i wszystko ważę i liczę. Ostatnio pisałam, że chyba zawyżam bilanse więc zaczęłam wszystko ważyć po 2 razy.
Wygrałam w totka 40 zł, więc miałam na łososia wędzonego. W Piotrze i Pawle 200g kosztuje 13 zł, normalnie kosztuje 11-13 zł za 100g. Ten który kupiłam to małe płaty, dlatego był tańszy. Oglądałam taki dokument o m.in. łososiu wędzonym (uwielbiam dokumenty, to mój ulubiony rodzaj filmów). Całe płaty cieniutko kroi maszyna ścinająca je prosto, a jeżeli ukroi małe kawałki (zwykle pierwsze krojenia płata, bo łosoś w środkowej części jest najgrubszy ale i częsci przy samej skórze) to przeważnie właśnie pakują je razem jako łososia sałatkowego. Musi być różowy! Jeżeli jest różowy z brązowymi kawałkami nie bierzcie takiego. Te kawałki to tłuste części przy samej skórze, które są dwa razy bardziej kaloryczne niż różowe kawałki. TU macie przykład jak to wygląda.
Wog jeżeli chodzi o ryby to polecam. Nawet sardynki w puszcze - są to ryby morskie. Mają dużo jodu tak bardzo ważnego dla tarczycy (działa stymulująco na przemianę materii). Powietrze na pomorzu jest bogate w jod, osoby mieszkające na południu nie mają niestety takiej przyjemności.
Zrobiłam ogórkową na wołowinie. Normalnie wrzucałam kucharek, ale zauważyłam że jest za dużo soli w mojej diecie. Ogórki kiszone, codzienne jedzenie oliwek (opłukuje je z tego powodu), łosoś wędzony. Kostek rosołowych wog nie używam z powodu oleju palmowego.
A, miałam napisać co kupiłam. Zamówiłam 3 puszki karczochów w zalewie, bo wszędzie szukałam i były tylko w oliwie. Są świetne na odchudzanie, jak pracowałam w pizzeri rok temu to była pizza z karczochami. Zakochałam się w nich, posmakowały mi -wtedy zjadłam je po raz pierwszy. Kupiłam też papier ryżowy żeby sobie robić takie warzywne sajgonki - sałata, papryka, ogórek, marchewka, pomidor, może ryby trochę. Jeden papier ok. 30 kcal.
Staram się nie jeść byle czego, naprawdę. No i tempeh, jako urozmaicenie do sałatki. Też ma dużo kwasów OMEGA 3, a ostatnio bardzo mi na nich zależy odkąd się więcej o nich dowiedziałam.
Trochę się wykosztowałam, ale do końca miesiąca nie muszę robić większych zakupów.
Jasmine Tookes
Ciężko mi się odnieść do twojej diety, bo jestem wege :) Ale podoba mi się twoja wytrwałość i analityczne podejście do diety.
OdpowiedzUsuńTy farciaro! Ja tylko raz w życiu wygrałam, w zdrapki, i przepierniczyłam wygraną na kolejne. Od tamtej pory nie tykam hazardu :D
OdpowiedzUsuńChyba nigdy nie jadłam karczochów, muszę zrobić do nich podejście. Za to sajgonki/spring rollsy uwielbiam! Właśnie zamierzam jutro zrobić takie z warzywami i tofu wędzonym.
Co do soli, to ostatnio trafiłam na filmik jakiegoś kolesia, niby trenera/dietetyka, który mówił, że demonizuje się sól w diecie. Wg niego większość info o rzekomym złym wpływie soli na ciśnienie/zatrzymywanie wody w organizmie to mity. Ba, twierdził nawet, że większe spożycie soli hamuje apetyt na słodycze :D Muszę poczytać więcej na ten temat, powyższe traktuję jako niezweryfikowaną ciekawostkę.
Dobra, nie przedłużam, bo mogłabym u Ciebie tak w nieskończoność. :D Trzymaj się! ;)
Pisz co u Ciebie.
OdpowiedzUsuń